Wakacje w krajowych i zagranicznych rozjazdach.
Lato piękne, upalne, ale pełne złowrogich przeczuć.
W stolicy trwa nieprzerwane carpe diem. Jeszcze tli się nadzieja, że burza zakotwiczy na etapie dyplomatycznych rozmów oraz politycznych pertraktacji.
1 września 1939 roku, pamiętny piątek.
Brutalne przebudzenie, zniweczenie nadziei, odarcie ze złudzeń.
Data zmieniająca bieg zdarzeń.
Plejada koryfeuszy, ale i utalentowana młodzież, która z impetem i determinacją zawładnęła podziemną literacką sceną, na trwałe wpisując się w dzieje polskiej literatury. Świat widziany „od środka”, poprzez pryzmat indywidualnych emocji oraz doświadczeń. Historia odzwierciedlona w losach poetów i pisarzy różnych pokoleń.
Opis codzienności oraz aktu twórczego w sytuacjach granicznych. W cieniu dwóch, wyniszczających jednostkę totalitaryzmów. Możliwość poczucia atmosfery, znalezienia się w epicentrum i tyglu zdarzeń, „pieczarze Polifema”, „kotle śmierci”.
W tle panorama Warszawy - miasta przypominającego Herkulanum i Pompeje, unicestwianego, ale nietracącego animuszu, nadal podszytego Wiechem. Miasta niepokornego, które w okresie wojny i okupacji stanowiło dla Polaków „tlen” oraz „powiew wolności”. Miasta z duszą, niezwykle energetycznego. Miasta niezwyciężonego.
Plejada koryfeuszy, ale i utalentowana młodzież, która z impetem i determinacją zawładnęła podziemną literacką sceną, na trwałe wpisując się w dzieje polskiej literatury. Świat widziany „od środka”, poprzez pryzmat indywidualnych emocji oraz doświadczeń. Historia odzwierciedlona w losach poetów i pisarzy różnych pokoleń.
Opis codzienności oraz aktu twórczego w sytuacjach granicznych. W cieniu dwóch, wyniszczających jednostkę totalitaryzmów. Możliwość poczucia atmosfery, znalezienia się w epicentrum i tyglu zdarzeń, „pieczarze Polifema”, „kotle śmierci”.
W tle panorama Warszawy - miasta przypominającego Herkulanum i Pompeje, unicestwianego, ale nietracącego animuszu, nadal podszytego Wiechem. Miasta niepokornego, które w okresie wojny i okupacji stanowiło dla Polaków „tlen” oraz „powiew wolności”. Miasta z duszą, niezwykle energetycznego. Miasta niezwyciężonego.
Tragedia 63 DNI
Niepublikowany pamiętnik z Powstania Warszawskiego, autorstwa Janusza Patalonga ze wstępem Adama Węgłowskiego
Tragedia 63 dni są szkicem wypadków, jakie się w Warszawie w sierpniu i wrześniu 1944 roku rozgrywały, a jakich autor był współuczestnikiem.
Stały kontakt zarówno z żołnierzem Powstania, jak i ludnością cywilną, przeżycia i obserwacje własne z jednej - a prasa i informacje ze sztabu AK z drugiej strony - do źródła zawartych w tej pracy wiadomości.
POWSTAŃCZEJ WARSZAWY DZIEŃ POWSZEDNI - Wojciech LADA
W trakcie dwóch miesięcy 1944 roku zawarto kilkaset małżeństw, a mniej formalne związki we wszelkich możliwych konfiguracjach tworzyły się rozpadały każdego dnia.
Praktycznie codziennie odbywały się koncerty, często w działających kawiarniach, a informowały o nich zgrabnie wykonane plakaty.
W kinie pokazywano premierowe filmy, w radiu nadawano gorące newsy i przedwojenne szlagiery, a jeśli chodzi o prasę – konkurowało ze sobą kilkadziesiąt tytułów.
Nie zapomniano nawet o pisemkach dla dzieci, podobnie zresztą jak o teatrach lalkowych.
Bardzo sprawnie działała poczta, a komunikację zapewniły kilometry nowych ulic z odpowiednią sygnalizacją. Była też policja i sądy, ponieważ nie zabrakło, jak to w milionowym mieście, przestępczości. Wbrew pozorom zupełnie nieźle radziła sobie nawet warszawska roślinność – choć istotnie nie miała łatwego zadania.
Ta książka to opowieść również o niej, podobnie jak o zwierzętach, a nawet o Wiśle.
To opowieść o Życiu w sytuacji ekstremalnej, bo w Powstaniu Warszawskim nie tylko walczono i umierano, ale przede wszystkim starano się właśnie żyć.
Nie wszędzie się dało, a tam gdzie jednak się dało, to zazwyczaj jednak tylko przez jakiś czas.
A jednak próbowano. Gdzie tylko pojawił się najmniejszy wentyl wolności, odradzało się normalne życie. „W sierpniu, w naszej szczęśliwej dzielnicy było wszystko: biało-czerwone flagi, gazeta >Barykady Powiśla<, odezwy porozklejane na murach, komitet samoobrony (…). Łapaliśmy audycje powstańczego radia. Zachłystywaliśmy się wolnością. Było, powtarzam, wszystko. A skoro tak, to musiał być i teatr” – wspominała Krystyna Berwińska, która właśnie na Powiślu współtworzyła w tych dniach teatrzyk „Kukiełki pod Barykadą”.
Powstanie nie było martyrologicznym capstrzykiem, staniem na baczność i recytowaniem „Roty” – choć bardzo się o to starano. Było przede wszystkim wielką eksplozją witalnej siły ówczesnych dwudziestolatków. A tego na szczęście nigdy, nigdzie i nikomu nie udało się do końca kontrolować.
Polecamy: https://czest.info/ksiazki-historyczne