Cieszące się na całym świecie dużą popularnością „garażówki”, mają szansę przyjąć się także w Częstochowie, co było widać w minioną niedzielę. Prawdziwe tłumy odwiedziły Galerię Jurajską w poszukiwaniu skarbów z drugiej ręki.
Pierwsza tego typu impreza zgromadziła także ponad 60 wystawców, którymi byli mieszkańcy regionu. Kupić można było zarówno rzeczy vintage, w tym m.in. kultową ceramikę z epoki PRL-u, szkło czy mosiądz, jak również używane rzeczy współczesne np. zabawki, książki, elektronikę, a także ubrania, buty, dodatki i biżuterię.
Nie zabrakło także kilku zaskakujących stoisk. Wśród sprzedawców pojawiły się osoby, które nadają nowe życie używanym ubraniom, przyozdabiając je m.in. naszywkami i artystycznymi nadrukami. W Jurajskiej handlowały także całe rodziny, a w nich m.in. dzieci wyprzedające zabawki, z których wyrosły.
Ponadto można było spotkać m.in. młodego piłkarza, który sprzedawał markowe korki, które są już na niego za małe, a także twórców biżuterii, a nawet… łapaczy snów. Skarby można było znaleźć także w „Kredensie babci Czesi”, jak nazwali swoje stoisko jedni ze sprzedawców, którzy z kolei handlowali przedmiotami pozostawionymi po swojej krewnej.
– Po pierwszej edycji możemy śmiało powiedzieć, że częstochowianie chcą robić zakupy na wyprzedażach garażowych. Kupujących do Jurajskiej przyciągnęła zarówno formuła imprezy, związana z ideą zero waste, jak również oferta kilkudziesięciu sprzedających. Debiut wydarzenia możemy więc uznać za udany – mówi Violetta Dziubin-Łuszczyk, dyrektor marketingu Galerii Jurajskiej.
Do tego stopnia udany, że Galeria Jurajska już planuje powtórkę. – Organizując to wydarzenie nastawiliśmy się od razu na trzy edycje, zainteresowanie pierwszą odsłoną przeszło jednak nasze najśmielsze oczekiwania, dlatego już myślimy o tym, aby impreza na stałe wpisała się w nasz kalendarz i rozwijała. Póki co widzimy się już 1 maja na drugiej edycji „garażówki” – zapowiada przedstawicielka centrum handlowego.
Zapisy sprzedawców ruszą już wkrótce. Podobnie jak przy pierwszej edycji, będzie mógł zgłosić się każdy, kto nie prowadzi profesjonalnej sprzedaży rzeczy vintage, antyków czy staroci. – Impreza jest dla mieszkańców regionu, naszych sąsiadów. Liczymy na to, że tej wiosny mocno „opróżnimy” okoliczne garaże, piwnice, strychy i szafy – śmieje się Violetta Dziubin-Łuszczyk.
– Dla zainteresowanych udziałem w wydarzeniu, impreza jest okazją, aby pozbyć się uszanowanych, ale zbędnych w domu rzeczy, a przy okazji zarobić kilka groszy. Wydarzenie ma także pokazać, jak niepotrzebne rzeczy jednej osoby, mogą stać się poszukiwanymi od lat skarbami drugiej, zasługującymi na drugie życie – mówi.