Galeria Jurajska znów jest pełna kupujących. Zniesienie lockdownu ożywiło handel w największym centrum handlowym w tej części woj. śląskiego.
- Począwszy od pierwszego dnia poluzowań obostrzeń przybywa
odwiedzających. Otwarcie handlu było bardzo mocne, kolejne dni przyniosły
natomiast stabilizację wskaźnika odwiedzalności na bardzo wysokim poziomie. To
cieszy, tym bardziej, że rok temu takie wyniki osiągaliśmy dopiero po 2
tygodniach od ponownego otwarcia, w tym roku wystarczyły 2 dni – mówi Anna
Borecka – Suda, zastępca dyrektora Galerii Jurajskiej.
To zaprocentowało. W dni handlowe, w pierwszym tygodniu po zniesieniu
lockdownu klientów w Galerii Jurajskiej było aż o 12% więcej niż w roku
ubiegłym, kiedy to rynek pierwszy raz próbował się otrząsnąć po lockdownie. Z
kolei w zestawieniu z tym samym okresem przed pandemią, Jurajska może mówić już
powrocie blisko 80% klientów i to ledwo w pierwszym tygodniu.
- Dynamika odradzania się wskaźnika odwiedzalności jest znacznie
większa niż wiosną ubiegłego roku. Jeśli trend się utrzyma centrum handlowe
szybko wróci do wyników zbliżonych do tych, jakie notowano w 2019 roku. Pomogą w
tym na pewno kolejne luzowania – mówi Borecka-Suda.
Tych przed Galerią Jurajską jest sporo. Tym bardziej, że jest to
obiekt nie tylko handlowy, ale i rozrywkowy. 28 maja do pełnej działalności
wróci tu aż 19 lokali gastronomicznych. Póki co jednak, centrum handlowe
stworzyło dla nich Bulwary Café, specjalną plenerową strefę ze
stolikami. 28 maja wróci także kino Cinema City. Dostępne będą też
Bulwary Jurajskie, czyli ogród miejski nad rzeką Wartą oraz boisko do siatkówki
plażowej. 31 maja z kolei Galeria Jurajska organizuje pierwsze duże wydarzenie –
wystawę SuperThings dla dzieci.
- Przed nami kolejna fala powrotów do Galerii Jurajskiej. Tym razem
osób, które poszukują u nas atrakcji czasu wolnego, a więc restauracji czy kina.
Z pewnością restart tego szerokiego segmentu naszej oferty będzie dodatkowym
bodźcem, który pobudzi footfall – mówi Borecka-Suda.
Dziś na wyniki Jurajskiej wpływ ma kilka czynników i to nie tylko
handlowych. – 1,5 miesięczny lockdown zmęczył konsumentów i dziś dają po prostu
upust radości z otwarcia handlu. To pokazuje, że zakupy stacjonarne wcale nie
wychodzą z mody. Wręcz przeciwnie, wiele osób spragnionych było tej tradycyjnej
formy kupowania – mówi.
Ale nie tylko tęsknota wpłynęła na powroty. – Trwają przeceny mid
season sale, w tym roku dość intensywne. Do tego odmraża się cała gospodarka.
Znów planujemy wakacje, imprezy rodzinne, przygotowujemy się do powrotu na
siłownię. To generuje potrzeby zakupowe, które właśnie teraz zaspokajamy. Temu
entuzjazmowi sprzyja oczywiście poprawiająca się sytuacja epidemiologiczna i
poczucie pewnego rozprężenia. Handel ponownie nabiera wiatru w żagle i miejmy
nadzieję, że tak już zostanie – podsumowuje Borecka-Suda.